To marzenie Zosi i Zuzi, które udaje się spełnić.Przez 15
minut przebywają w wodzie w różnych częściach delfinarium w towarzystwie
delfinów : Trompito, Benny i Triton. My- obserwatorzy możemy spoglądać na ich
wyczyny z daleka, z platformy widokowej i nie mamy szansy na robienie zdjęć.
Te- post factum- można nabyć za jedyne 40 CUC. Dziewczyny twierdzą, że warto-:)
Samo doświadcznie pływania z delfinami, ich dotyku ( ponoć
wcale nie są „śliskie”, ale za to „miękkie i przyjemne w dotyku”) ma pozostać w
pamięci Zosi i Zuzi jako „ najwspanialsze wspomnienie z Kuby”.
Wracamy jeszcze na chwilę do „naszego” hotelu Rancho Luna by
się odświeżyć i zjeść lunch w ramach oferty all-inclusive, którą nabyliśmy.
Pizza baby i frytki dają radę-:)
Dojazd do Havany zajmuje niecałe 3 godziny, więc w
porównaniu do odległości, które do tej pory pokonywaliśmy- bułka z masłem.
Najpierw odszukujemy naszą hawańską casę, której adres
podesłał nam Javier.
Casa
Orlaidis
Calle
Campanario 361/San Miguel y San Fafael/ Centro Habana
Na miejscu okazuje się, że w sumie nie mamy tam rezerwacji-
przemiła Kubanka Orlaidis oczekuje co prawda jakiś gości, ale jutro i ze Szwecji- dla nas nie bardzo jest miejsce. Biorąc pod uwagę porę deszczową i
pustki panujące na Kubie nie martwi nas to zupełnie, ale jest coś niezwykle
ujmującego w samej Orlaidis, może przez fakt jej doskonałej znajomości angielskiego,
tak nietypowy tutaj, że przystajemy na jej propozycję jednego, dużego pokoju
( 30 CUC za 4 –osobowy pokój). Prawdę
mówiąc nawet nam to pasuje, bo po przeliczeniu całej gotówki, która nam
pozostała okazuje się, że w Havanie raczej nie poszalejemy-:)
Niestety w zasadzie nigdzie ( nawet w hotelu Rancho Luna!)
nie można było płacić kartą!
Później okaże się, że turystami ze Szwecji, których
oczekiwała Orlaidis ze swoimi wysprzątanymi pokojami byliśmy my- kolega
kolegi Javiera pomógł zarezerwować to miejsce-:)
Niewątpliwą zaletą tej casy jest jej genialne położenie-
stąd nie potrzeba auta by odkryć wszystkie uroki historycznej Habana Vieja i jednocześnie wtopić się w
autentyczny krajobraz Centro Habana.
W Cubacation
wybraliśmy opcję oddania auta w centrum ( Habana Vieja) w biurze wypożyczalni
Rex zlokalizowanym w Hotelu Iberostar Parque Central. Biuro znajduje się w
budynku na tyłach słynnego hotelu i mamy kłopot, by do niego trafić, ale w
końcu udaje się- miły Kubańczyk czeka tylko na nas, pobieżnie oglądając nasze
poobijane ( nie przez nas auto) i składa parafkę z sakramentalnym OK: cała
kaucja zostanie zwrócona. Maciej obiecał, że jeśli to auto przetrwa naszą
karkołomną podróż, to pocałuje je w rurę wydechową- nie dotrzymał słowa-:)
Havana otwiera przed nami drzwi.
Dzielnica, w której zlokalizowana jest nasza casa- Centro Habana- powstała
dopiero w XIXw. choć rozsypujące się budynki wyglądają na dużo starsze. Na
wąskich uliczkach życie toczy się w dzień i w nocy- o każdej porze jest równie
fascynujące.
Czujemy się tu bardzo bezpiecznie i swojsko- znowu pojawia
się we mnie myśl, że w poprzednim wcieleniu byłam Kubanką- w żadnym innym kraju
nie doświadczyłam wcześniej takiego dziwnego wrażenia.
Koniecznie trzeba pospacerować wzdłuż Maleconu- osławionej,
nadbrzeżnej promenady.Gdy zabraknie sił, można machnięciem ręki zatrzymać jedno
ze starych pięknych aut- hawańskich taksówek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz