Nawet ja odnoszę przedziwne wrażenie, że były to bardzo
długie wakacje.Może dlatego, że nie zabrałam ze sobą służbowego telefonu?-:) Zrobiłam to chyba po raz pierwszy w życiu, odcięłam się natychmiast i totalnie, wtapiając w kubańską rzeczywistość na
tyle, na ile było to możliwe z perspektywy turysty. Ale nie tylko mi było
ciężko pożegnać się z Orlaidis, przemiłą właścielką naszej casy, z którą
wieczorami rozmawialiśmy o Kubie, jej życiu i planach na przyszłość. Orlaidis
mieszkała osiem lat w Amsterdamie i ma bardzo ciekawą perspektywę tego, co
dzieje się w jej kraju.
Po przejściu odprawy, na hali odlotów, wi-fi działa-J
Samo lotnisko jest naprawdę słabe, to prawdopodobnie najsłabsze lotnisko, na
jakim do tej pory mieliśmy okazję być.
Lot minął bez przygód, choć niecałe dwie godziny na
przesiadkę w Amsterdamie okazały się niewystarczające i nasze bagaże nie
zdążyły „się przesiąść”- ostatecznie do Poznania przyjechaliśmy więc bez nich,
ale cały proces zgłaszania ich braku zajął nam bliski dwie dodatkowe godziny,
co w przypadku jet legu i podróży autem, było dość uciążliwe. Najbardziej ucierpiała Zosia, bo następnego dnia bladym świtem wyjeżdżała już na Openera- była zmuszona zakupić parę rzeczy( bielizna osobista i kosmetyki)- ich zakup został w 100% zwrócony w ramach reklamacji, którą złożyłam w KLM( bagaże dotarły do nas po dwóch dniach)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz